Wspomnienia na 25- lecie parafii pw. św. Józefa i Judy Tadeusza
Parafianką kościoła pw. św. Józefa i św. Judy Tadeusza jestem prawie 20 lat. To długo i można powiedzieć, że miałam to szczęście, by móc towarzyszyć powstawaniu i rozwojowi naszej pięknej świątyni przez te wszystkie lata.
Dzisiaj nie ma chyba osoby – z bliska czy z daleka, która nie zachwyciłaby się zagórzańską świątynią i jej otoczeniem. To swoista perełka i pod względem zadbania i usytuowania pośród innych okolicznych świątyń. Po 25 latach jest się czym poszczycić. Świątynia urzeka bogactwem w prostocie – wszystko jest przemyślane i dopasowane. Można więc wejść do niej na osobistą rozmowę z Bogiem i zanurzyć się w klimacie miejsca, bo jak najbardziej sprzyja modlitwie. To wszystko prawda, jednak miejsca (nawet te najpiękniejsze) stanowią ludzie i o nich też należy pamiętać. Pracował każdy – kto mógł i chciał. Godziny ludzkiego trudu i wylanego potu przyjęły mury kościoła. Tego się nie zapomina i niech praca ta służy pokoleniom na chwałę Bożą, ale.. sercem budowlanego przedsięwzięcia, które niezmordowanie rozwija kościół jest ks. Tadeusz Gut – od 25 lat proboszcz parafii.
W tym miejscu pozwolę sobie opisać, jak ks. Tadeusz Gut stawiał swe pierwsze kroki, jako proboszcz parafii, której jeszcze nie było. Wspomnienie to umaniętniam, dzięki mojej Teściowej – Grecie Reszkowej, która mi je przekazała. Mnie bowiem nie było jeszcze wtedy w Rumi. Z relacji Grety Reszkowej:
Pewnego dnia – pamiętam było bardzo zimno przed bramą naszego domu zobaczyłam samochód. Wyszedł z niego Zieliński Zdzich i jakiś obcy mężczyzna. Zdzicha znaliśmy dobrze, podszedł śmiało do furtki i mówi, że przywiózł (był taksówkarzem) naszego proboszcza. Odpowiedziałam mu, że znam naszego proboszcza i nie trzeba go przedstawiać, nazywa się Gieros a tego pana tu (wskazałam ks. Tadeusza) nie znam. Zdzich na to,że nie i zaczął mnie przekonywać a ja zupełnie już nie wiedziałam o co chodzi? Na ratunek przyszedł nieznajomy (chociaż przedstawiony). Powiedział, że dekretem wydanym przez biskupa został mianowany proboszczem parafii Zagórze. Dodał, że kościół dopiero wybudujemy, ale on – proboszcz już jest. Nie pamiętam, jak zareagowałam na te słowa, ale zdziwiona byłam na pewno. To jednak nie wszystko, jeżeli chodzi o nowego proboszcza (nieistniejącej jeszcze parafii) i całe to zdażenie. Ksiądz Tadeusz powiedział, że szuka jakiegoś pokoiku, żeby mógł zamieszkać. Wiem, że zamieszkał niebawem u babci Bielińskiej, chyba na ulicy Kamiennej.
Oprócz przejmującego zimna tego dnia i w ogóle niecodziennego zdarzenia pamiętam, że dostałam od ks. Guta pudełko czekoladek. Czekoladki trzymał najpierw na kolanach Zdzich Zieliński, potem zapomniał, że trzyma je na kolanach – więc w pewnym momencie spadły. W końcu wlazł na nie butami.
Pamiętam dobrze też inne wydarzenie, kiedy do nowo powstającej parafii miał przybyć biskup Marian Przykucki, by poświęcić plac pod obiekty duszpasterskie. Znów było zimno (koniec października 1985r.). Problem w tym, że ks. proboszcz Gut chciał po zakończonej uroczystości kościelnej zaprosić biskupa i towarzyszących mu księży na mały poczęstunek. Nie wiedział jednak, jak to zrobić w swoim wynajmowanym pokoiku? Wtedy zaproponowaliśmy, żeby spotkanie odbyło się u nas w domu. Ksiądz Tadeusz przystał na to, my byliśmy zaszczyceni, ale.. nasza jadalnia nie była w satnie pomieścić 25 osób (tyle chyba było), bo nie mieliśmy tak dużego stołu. Od czego jednak pomysłowość i myślenie. Na pomoc przyszedł nam sąsiad – Czesiu Łazicki, który dorobił deskę, dzięki której mogliśmy wydłużyć stół (deska zachowała się na różne uroczystości rodzinne). W kuchni pomagały mi sąsiadki – Krysia Tymińska i Dana Wojciechowska. Udało się – to najważniejsze.
Wydarzenia związane z nasza parafią, które ja z kolei – Ewa Reszka pamiętam to bierzmowanie naszej młodzieży. Moja córka była wówczas malutka. Wybrałam się z nią do kościoła, nieświadoma, że jest bierzmowanie.
Postanowiłam wycofać się po przywitaniu biskupa. Stałam cichutko z moją córeczką na rękach i czekałam kiedy będziemy mogły wyjść, gdy nagle ks. biskup Tadeusz Gocłowski zatrzymał się przy nas, a w raz z nim celebransi. Zesztywniałam, oczekując, co się będzie działo? Okazało się, że moja Gosia była wówczas jedynym chyba małym dzieckiem w kościele. Ksiądz biskup pobłogosławił małą i coś nam powiedział, ale nawet wtedy z wrażenia nie wiedziałabym co? Pozostało zdjęcie pamiątkowe (bardzo ładne), które kiedyś po mszy św. dał mi ks. Krzysztoff Mudlaff. Dodam tylko, że ten sam biskup – Tadeusz Gocłowski udzielał naszej córce sakramentu bierzmowania. Oba wydarzenia pozostawiły w sercu miłe wspomnienia, do których wracamy z sentymentem, a zdjęcia oglądamy z przyjemnością.
Myślę,że opisane wspomnienia są cząstką naszej pamięci w życiu parafii. Dzięki wspomnieniom 25 lat parafii pw. św. Józefa i św. Judy Tadeusza to naprawdę niewiele a ile bogactwa wnoszą w nasze życie dzięki tej pamięciowej retrospekcji.