Taki duży, taki mały może świętym być…
Uroczystość Wszystkich Świętych, to dobra okazja, żeby na chwilę zastanowić się nad naszym najważniejszym powołaniem, a mam tu na myśli „Świętość”.
Z pewnością znamy wielu świętych. Jedni byli bardzo wykształceni, a drudzy nie skończyli żadnej szkoły. Jedni nie mieścili się w drzwiach z kolei inni wyglądali jak chodzące cienie. Jedni przewracali świat do góry nogami i wszędzie ich było pełno, natomiast inni przez cały dzień klęczeli przed tabernakulum. Jest jednak coś co ich łączy, wszyscy byli zakochani w Panu Jezusie i drugim człowieku. Wpatrując się w ich życie warto zadać sobie pytanie jaka jest droga do prawdziwej świętości.
Oto kilka wskazówek:
Pierwszy krok – musisz uznać, że i Ty jesteś powołany do świętośc i(nie ma innego – Bożego wyjścia, z tej trudnej sytuacji, którą zazwyczaj nazywamy życiem)
Drugi krok – musisz uznać swoją słabość i grzeszność (to ważne, żebyś przypadkiem swojej świętości nie zbudował na sobie, „niestety” aureoli nie kupisz na allegro)
Trzeci krok – przyjdź do Jezusa takim jakim jesteś dzisiaj, tu i teraz (nie czekaj, ażsamoczynnie wzrośnie poziom twojej świętości)
Czwarty krok – zacznij w końcu słuchać Jezusa (spełniaj Jego, a nie tylko swoje pragnienia)
Piąty krok – zgódź się na cierpienie (znosić ciężary dla Jezusa to największa radość)
A na koniec, to jeszcze tak trochę poetycko:
Szczęśliwi ubodzy, których Bóg nie stał się mamoną
Szczęśliwi, którzy się smucą, kiedy rani się miłość
Szczęśliwi cisi, którzy nie krzyczą, ale słuchają
Szczęśliwi sprawiedliwi, którzy tracą to co przemija, a zyskują to co wieczne
Szczęśliwi miłosierni, w czasach chłodnych kalkulacji
Szczęśliwi czystego, serca w świeci brudnych myśli
Szczęśliwi, którzy wprowadzają Boży pokój, a nie tylko ludzki spokój
Szczęśliwi prześladowani, przytuleni do Krzyża
Dziękuję za uwagę