40 rocznica "grudnia 70"

12 grudnia

12 grudnia wieczorem za pośrednictwem radia poinformowano społeczeństwo o podwyżkach cen żywności głównych artykułów, średnio o 23% (mąka o 17%, ryby o 16%, dżemy i powidła o 36%). 13 grudnia komunikaty o podwyżkach cen podała prasa. Społeczeństwo zareagowało protestem, zbierano się na wiecach domagając się od władz cofnięcia podwyżki, uregulowania systemu płac (w szczególności zasad naliczania premii) i wreszcie odsunięcia od władzy odpowiedzialnych za podwyżkę (m.in. Władysława Gomułki, Józefa Cyrankiewicza i Stanisława Kociołka).

14 grudnia

W poniedziałek robotnicy ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina odmówili podjęcia pracy i wielotysięczny tłum przed południem udał się pod siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Zażądali spotkania z pierwszym sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR, a od dyrektora stoczni Stanisława Zaczka podjęcia negocjacji w sprawie cofnięcia podwyżek, ich postulaty nie zostały jednak spełnione. Tego dnia doszło też do pierwszych starć ulicznych z Milicją Obywatelską, z pierwszymi ofiarami. Przed południem delegacja stoczniowców próbowała rozmawiać z rektorem Politechniki Gdańskiej (PG) i na schodach Gmachu Głównego PG doszło do szarpaniny z prorektorem Wełnickim. O godzinie 17.00 na dziedzińcu przed Gmachem Głównym PG próbowano zorganizować wiec, na który przyszło tysiące studentów, ale wobec braku reprezentanta studentów z wiecu zrezygnowano i zebrani ruszyli wielkim pochodem do Gdańska, by „pokazać swoją siłę”. W Gdańsku za wiaduktem Błędnik większość studentów dołączyła do manifestujących i walczących z Milicją Obywatelską stoczniowców. Nieco później dołączyła duża grupa studentów Akademii Medycznej w Gdańsku (AMG). Tego wieczoru w walkach na Placu Leningradzkim (przed dworcem głównym i budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR) wzięły udział setki studentów PG i AMG.

15 grudnia

W tym dniu ogłoszono strajk powszechny; przyłączyły się do niego inne gdańskie przedsiębiorstwa, robotnicy ze Stoczni im. Komuny Paryskiej oraz pracownicy elbląskiego Zamechu. W skład pierwszego komitetu strajkowego weszli: Zbigniew Jarosz, Jerzy Górski, Stanisław Oziębło, Ryszard Podhajski, Kazimierz Szołoch, Lech Wałęsa i Zofia Zejser. Żądano m.in. uwolnienia aresztowanych wcześniej działaczy. Robotnicy kontynuowali swój marsz i przemieszczając się pod budynek KW PZPR na wcześniej zapowiedziany wiec, napotkali na oddziały Milicji Obywatelskiej. Władze, nie chcąc dopuścić demonstrantów pod budynek partii, podjęły decyzję o użyciu pałek i innych środków obronnych (w tym gazu łzawiącego). W efekcie doszło do walk ulicznych i starć z MO, a w końcu, późnym wieczorem 15 grudnia, do podpalenia budynku KW PZPR w Gdańsku. Ogłoszono strajk okupacyjny. Wojsko i milicja zablokowały porty i stocznie. Nocą aresztowano członków komitetu strajkowego w Gdyni.

Jednocześnie doszło do spisania 8 głównych postulatów i przekazania ich przewodniczącemu prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Janowi Mariańskiemu. Obiecał on przekazać je wicepremierowi Stanisławowi Kociołkowi, żądając jednak w zamian rozejścia się demonstrantów do domów. Tego samego dnia na wszystkich wyższych uczelniach Wybrzeża wprowadzono obowiązek sprawdzania list obecności na każdych kolejnych zajęciach i ostrzeżono, że nieusprawiedliwiona nieobecność oznacza automatyczne usunięcie z uczelni i zawiadomienie o tym fakcie milicji. 

16 grudnia

Strajk rozszerzył się na kolejne zakłady na Wybrzeżu. Stocznia Gdańska została otoczona przez wojsko. Ludzie, którzy próbowali się do stoczni zbliżyć, byli brutalnie bici i goleni.

17 grudnia

Wojsko otworzyło ogień do udających się w czwartkowy poranek do pracy robotników gdyńskiej stoczni. Przyniosło to kolejne ofiary w ludziach. Po porannej masakrze na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, w centrum Gdyni uformowano pochód z biało-czerwonymi flagami, który ruszył ulicami 10 Lutego i Marchlewskiego w kierunku przystanku Gdynia-Stocznia, gdzie został ostrzelany. Pochód zebrał się ponownie na ul. Czerwonych Kosynierów i ruszył do centrum Gdyni. Na czele pochodu niesiono na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny (Zbyszka Godlewskiego), za nim niesiono pomazane krwią narodowe flagi. Pochód ten doszedł do urzędu miejskiego przy ulicy Świętojańskiej, gdzie ponownie został ostrzelany. W tym pochodzie wzięli udział przedstawiciele wszystkich zawodów i grup społecznych. Na ulicach Słupska i Elbląga trwały demonstracje. Do rzeszy strajkujących włączyli się pracownicy Stoczni Szczecińskiej, którzy razem z wieloma tysiącami ludzi demonstrowali w mieście, a do których wojsko i milicja otworzyła ogień, kiedy protestujący podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Zginęło wiele młodzieży oraz osoby przypadkowo znajdujące się przy terenie protestu, a potem już walk. Jednocześnie służby publiczne zaczęły stopniowo tłumić strajki i demonstracje na Wybrzeżu.

18 grudnia

Podobnie jak wcześniej Stocznia Gdańska, została otoczona przez wojsko stocznia w Szczecinie. W Elblągu zdecydowano się na użycie siły, co zaowocowało starciami z demonstrantami. Do miast północnej Polski przyłączyły się Białystok, Nysa, Oświęcim, Warszawa i Wrocław, gdzie zorganizowano nowe strajki. Miały one mniejszą skalę i były krótkotrwałe w przeciwieństwie do tych z Gdańska, Gdyni czy Szczecina.

19 grudnia

W sobotę trwał już tylko strajk w Szczecinie, który dobiegł końca 22 grudnia.

 

Władze PZPR (Biuro Polityczne w składzie: Władysław Gomułka, Marian Spychalski, Józef Cyrankiewicz, Ignacy Loga-Sowiński, Mieczysław Moczar, Wojciech Jaruzelski, Alojzy Karkoszka, Zenon Kliszko, Kazimierz Świtała, Tadeusz Pietrzak) na wieść o wydarzeniach w Gdańsku wydały rozkaz użycia broni palnej przeciwko demonstrującym, przy czym strzały po ostrzegawczej salwie w górę zgodnie z rozkazem Gomułki miały być oddawane w nogi. Nastąpiła interwencja 550 czołgów i 700 transporterów opancerzonych 8. dywizji zmechanizowanej. Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy, Wybrzeże zostało krwawo spacyfikowane. Akcję tę nadzorował osobiście obecny w trójmieście wiceminister MON Grzegorz Korczyński.

Oficjalny bilans grudniowych represji przyniósł około 39 osób zabitych[2] – 1 w Elblągu, 6 w Gdańsku, 16 w Szczecinie i 18 w Gdyni. Ranne zostały 1 164 osoby. Zatrzymano przeszło 3 tysiące osób. Były przypadki rozjeżdżania ludzi gąsienicami czołgów. Naoczni świadkowie tych wydarzeń, na ogół zwykli mieszkańcy Gdyni (głównie ulicy Świętojańskiej) wspominają o ciężarówkach wywożących rannych i zabitych. Nieoficjalny bilans ofiar może być znacznie większy. Ówczesna Służba Bezpieczeństwa tuszowa ilość zabitych organizując nocne pochówki, często a antydatowaną datą śmierci. Również akty zgonu ofiar były fałszowane.

Do upadku komunizmu nikt z decydentów nie poniósł odpowiedzialności za masakrę robotników w grudniu 1970 roku. Jedynym oficjalnym gestem było przeproszenie za błędy i obietnica ludzkich rządów podczas spotkania Gierka z robotnikami w Gdańsku po zajściach na Wybrzeżu.

Zmiana ustroju umożliwiła zmianę tego podejścia. W 1995 roku ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku wniosła do Sądu Wojewódzkiego akt oskarżenia przeciwko Jaruzelskiemu, Kociołkowi, Tuczapskiemu oraz dowódcom wojsk tłumiących protest. Pierwsze zebranie sądu odbyło się w marcu 1996 roku. 3 lata później proces przeniesiono do Warszawy.

Do wydarzeń Grudnia’70 odwołuje się utwór Ballada o Janku Wiśniewskim oraz film Andrzeja Wajdy Człowiek z żelaza. 25 lutego 2011 do polskich kin trafi film Czarny Czwartek, który był kręcony w Trójmieście w miejscach, w których wydarzenia grudniowe rzeczywiście miały miejsce.

Instytut Pamięci Narodowej uruchomił specjalny serwis www poświęcony wydarzeniom sprzed 40 lat.

http://www.grudzien70.ipn.gov.pl/

Twórcy filmy „Czarny Czwartek” również stworzyli serwis internetowy zawierający autentyczne nagrania korespondencji radiowej pomiędzy funkcjonariuszami oraz zdjęcia

http://www.gdynia70.pl/

Jutro 18 grudnia o godzinie 13:30 przy stacji SKM – Gdynia Stocznia rozpocznie się godzinna inscenizacja, W inscenizacji weźmie udział czołg oraz transportery opancerzone.